... zahaczył nogą o jakiś plecak i upadł tuż przede mną. Mimo chichotów w klasie podniósł się dumnie i usiadł koło mnie. Napisałam na kawałku karteczki:"wiem, że jestem zniewalająca, ale nie musiałeś padać na kolana przede mną". Gdy popatrzył na karteczkę na jego twarzy znów zagośćił uśmiech, po czym odpisał:" Mogłabyś na przerwie oprowadzić po szkole, jak widziałaś nie za bardzo radzę se z chodzeniem". Zachichotałam, na co nauczycielka popatrzyła na mnie złowrogo.
- Panno Jones, co cię tak śmieszy?- spytała.
- Sytuacja ze wczoraj. Chce pani posłuchać?- nauczycielka zachęciła mnie kiwając głową- wczoraj, byłam z moją kuzynką na zakupach. Jej mama kazała nam kupić 9 rzeczy, a my miałyśmy tylko 8. Nie mogłyśmy sobie przypomnieć co to była za rzecz, więc zrezygnowane poszłyśmy do kolejki. Za nami stanął jakiś znajomy mojej kuzynki i powiedział:"Cześć". Martyna się na niego popatrzyła i na cały sklep się wydarła:"Już wiem! Mamy jeszcze kupić pasztet!".
Cała klasa wybuchła śmiechem, nawet nauczycielka.
- Dobrze, siadaj- powiedziała przez śmiech.
-Seryjnie???- spytała zdziwiony Jus.
-Nie, żartuję sobie- odpowiedziałam sarkastycznie. Nareszcie zadzwonił upragniony dzwonek, a ja wybiegłam jak oparzona z klasy.Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
-Miałaś mnie oprowadzić- powiedziała Justin.
-Tak. więc zaczynamy od...
-STOŁÓWKI!!!- krzyknął na cały korytarz.
- A tak w ogóle jestem Parvati-uśmiechnęłam się.
- A ja Justin...
- Chciałeś iść do stołówki, więc chodźmy.
Szliśmy w niezręcznej ciszy , nikt się nie odzywał.
- No, więc to jest stołówka.
- A ty co tu robisz?-usłyszałam piskliwy głos Sandry...
_ Crees que quien eres?_ _Yo soy "Peligro"_
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Rozdział 1
Dzisiejszy dzień byłby naprawdę udany, gdyby nie dwa fakty:
a) jest poniedziałek, 7.00 rano
b) mój brat dobija się do mojego pokoju.
Powoli wstałam, po czym udałam się do mojej garderoby. Po chwili wzięłam parę ciemnych jeansów oraz żółty podkoszulek z kapturem. Do tego założyłam parę niebieskich trampek. Włosy spięłam w kok. Otworzyłam drzwi widząc mojego ukochanego braciszka.
- Wstałaś, nareszcie- powiedział.
- Przestałeś pukać, nareszcie- odpyskowałam.
Ależ on jest denerwujący. Może i jest starszy, ale to nie znaczy, że nie potrafi odpyskować. Już przygotowywałam się na kolejną uwagę, w związku z moim wstawaniem, gdy usłyszałam:
- Zejdź na dół. Śniadanie gotowe.
To było dziwne. Nasi rodzice pojechali na wycieczkę i przez rok ma się nami zajmować ciocia D. Lubimy ją, ale ona pozwala Louis'emu na wszystko ( więc swoją drogą co rodzice powiedzą na to, że mamy kota). Po chwili dotarło do mnie, co powiedział. Wzięłam mój niebieski plecak i spakowałam się, myśląc o czekających mnie 7 lekcjach.
-Dobry, ciociu D- przywitałam się.
-Cześć- odpowiedziała mi.
Tak jak powiedział Lou, śniadanie było gotowe. Zazwyczaj sami robiliśmy sobie śniadanie. Tak, pomyślałam, to było co najmniej dziwne. Ciocia usiadła z nami.
- Mam dla was złą wiadomość- zaczęła- wasi rodzice zostaną dodatkowo pół roku w podróży, więc dopiero za rok ich zobaczycie- powiedziała.
Z Lou popatrzyliśmy na siebie i udałyśmy, że nam smutno.
- Ciociu- zaczęłam niepewnie- mogę zaprosić Claudię i Aćkę, na noc, jutro?-spytałam.
-Oczywiście, że tak- powiedziała- a ty, Lou, możę pójdziesz na noc do jakiegoś kolegi?
-Z wielką chęcią… Czyli idę na impre-powiedział Lou- nothing to do here...
-Tsaaa-ciocia zakończyła rozmowę.
-***- NASTĘPNY DZIEŃ
Wchodząc do szkoły wpadłam na jakiegoś chłopaka. Był średniego wzrostu(ok.175 cm), miał czekoladowe oczy, jasnobrązowe włosy postawione na żel, a ubrany był w ciemne, luźne jeansy i kolorowy T-shirt z nadrukiem. Na to miał nałożoną czarną, skórzaną kurtkę.
- Sorry, nie zauważyłem Cię- powiedział i pomógł mi wstać. Zauważyłam kątem oka, że się nam przygląda- a raczej nieznajomemu- szkolny plastik. W sumie nie wiem czemu mnie to obchodziło.
- Spoko- odpowiedziałam, po czym ruszyłam przed siebie.
Oczywiście z moim szczęściem zaraz podszedł do mnie plastik.
- Nie zarywaj do niego, to mój chłopak- zaczęła tym irytującym głosem, lecz jej przerwałam.
- Po pierwsze: on dopiero dzisiaj przyszedł do naszej szkoły, więc nie udawaj, a po drugie: odwal się ode mnie- zdenerwowana odeszłam napotykając rozbawiony wzrok nieznajomego.
- A ciebei co tak śmieszy?- spytałam “lekko” zdenerwowana.
- To jak jej nagadałaś. Już pierwszy dzień w szkole, a już jej nienawidzę- zaśmiał się, a ja już wiedziałam, że mam w nim sprzymieżeńca.
Poszłam na lekcje. Dzisiaj pierwszy miałam angielski i siedziałam sama, bo Aćka i Klaudia siedziały razem. Razem z nauczycielką do klasy wszedł brunet, na którego dziasiaj wpadłam.
- To jest Justin- przedstawiała go nauczycielka- od dzisiaj będzie z wami chodził do klasy… Usiądziesz z…- zamyśliła się, ale jako, że jedyna siedziałam nie miała wyboru, więc dokończyła- Parvati.
Nieznajomy szedł w kierunku mojej ławki z bananem na ryju, gdy nagle…
a) jest poniedziałek, 7.00 rano
b) mój brat dobija się do mojego pokoju.
Powoli wstałam, po czym udałam się do mojej garderoby. Po chwili wzięłam parę ciemnych jeansów oraz żółty podkoszulek z kapturem. Do tego założyłam parę niebieskich trampek. Włosy spięłam w kok. Otworzyłam drzwi widząc mojego ukochanego braciszka.
- Wstałaś, nareszcie- powiedział.
- Przestałeś pukać, nareszcie- odpyskowałam.
Ależ on jest denerwujący. Może i jest starszy, ale to nie znaczy, że nie potrafi odpyskować. Już przygotowywałam się na kolejną uwagę, w związku z moim wstawaniem, gdy usłyszałam:
- Zejdź na dół. Śniadanie gotowe.
To było dziwne. Nasi rodzice pojechali na wycieczkę i przez rok ma się nami zajmować ciocia D. Lubimy ją, ale ona pozwala Louis'emu na wszystko ( więc swoją drogą co rodzice powiedzą na to, że mamy kota). Po chwili dotarło do mnie, co powiedział. Wzięłam mój niebieski plecak i spakowałam się, myśląc o czekających mnie 7 lekcjach.
-Dobry, ciociu D- przywitałam się.
-Cześć- odpowiedziała mi.
Tak jak powiedział Lou, śniadanie było gotowe. Zazwyczaj sami robiliśmy sobie śniadanie. Tak, pomyślałam, to było co najmniej dziwne. Ciocia usiadła z nami.
- Mam dla was złą wiadomość- zaczęła- wasi rodzice zostaną dodatkowo pół roku w podróży, więc dopiero za rok ich zobaczycie- powiedziała.
Z Lou popatrzyliśmy na siebie i udałyśmy, że nam smutno.
- Ciociu- zaczęłam niepewnie- mogę zaprosić Claudię i Aćkę, na noc, jutro?-spytałam.
-Oczywiście, że tak- powiedziała- a ty, Lou, możę pójdziesz na noc do jakiegoś kolegi?
-Z wielką chęcią… Czyli idę na impre-powiedział Lou- nothing to do here...
-Tsaaa-ciocia zakończyła rozmowę.
-***- NASTĘPNY DZIEŃ
Wchodząc do szkoły wpadłam na jakiegoś chłopaka. Był średniego wzrostu(ok.175 cm), miał czekoladowe oczy, jasnobrązowe włosy postawione na żel, a ubrany był w ciemne, luźne jeansy i kolorowy T-shirt z nadrukiem. Na to miał nałożoną czarną, skórzaną kurtkę.
- Sorry, nie zauważyłem Cię- powiedział i pomógł mi wstać. Zauważyłam kątem oka, że się nam przygląda- a raczej nieznajomemu- szkolny plastik. W sumie nie wiem czemu mnie to obchodziło.
- Spoko- odpowiedziałam, po czym ruszyłam przed siebie.
Oczywiście z moim szczęściem zaraz podszedł do mnie plastik.
- Nie zarywaj do niego, to mój chłopak- zaczęła tym irytującym głosem, lecz jej przerwałam.
- Po pierwsze: on dopiero dzisiaj przyszedł do naszej szkoły, więc nie udawaj, a po drugie: odwal się ode mnie- zdenerwowana odeszłam napotykając rozbawiony wzrok nieznajomego.
- A ciebei co tak śmieszy?- spytałam “lekko” zdenerwowana.
- To jak jej nagadałaś. Już pierwszy dzień w szkole, a już jej nienawidzę- zaśmiał się, a ja już wiedziałam, że mam w nim sprzymieżeńca.
Poszłam na lekcje. Dzisiaj pierwszy miałam angielski i siedziałam sama, bo Aćka i Klaudia siedziały razem. Razem z nauczycielką do klasy wszedł brunet, na którego dziasiaj wpadłam.
- To jest Justin- przedstawiała go nauczycielka- od dzisiaj będzie z wami chodził do klasy… Usiądziesz z…- zamyśliła się, ale jako, że jedyna siedziałam nie miała wyboru, więc dokończyła- Parvati.
Nieznajomy szedł w kierunku mojej ławki z bananem na ryju, gdy nagle…
Bohaterowie
Claudia "Marta"- przyjaciółka Parvati i Aćki. Tak jak Parvati dosyć dobrze się uczy i jest miła, oraz nienawidzi bandy plastików. Jednak jej chłopakiem jest Niall, jedna z niewielu osób którym Justin ufa.
Agnieszka "Aćka"- jest strasznie podobna do Claudii i Parvati. Jej faworytem jest Chaz, przyjaciel Justina, jednak nie należy do jego grupy.
Louis Jones- brat Parv i Tommy'ego, chłopak Alex. Tommy-słodki 6-latek, brat Parv.
Bruce- niby głowa gangu, ale Justin nim rządzi. Cłopak Brooklyn.
Marco Horan- brat Niall'a. Jego dziewczyna to Carly.
Marcus- ma dziewczynę Emily. Niby nikt taki, ale bez niego nie ma imprezy...
John- najspokojniejszy z gangu. Jego gf to Miley.
Niall Horan- brat Marco'a. Chłopak Claudii...
Brooklyn- dziewczyna Bruce'a. Jest miła i od razu zaprzyjażnia się z Parv.
Carly- dziewczyna Marco'a. Trochę pusta, ale da się ją znieść.
Miley- dziewczyna John'a. Miła i kulturalna...
Emily- dziewczyna Marcus'a. Fajna i zabawna.
Kayla- dziwka, suka...
Sandra- tapeciara szkolna.
Ryan Butler- przyjaciel Justina, ale nie to co chłopaki z gangu. Przygłup i chłopak Natalii.
Chaz Somers- przyjaciel Jus'a i Ry'a. Chłopak Aćki...
Luke- wróg Peligro.
Subskrybuj:
Posty (Atom)